Peacekeeper Peacekeeper
82
BLOG

Ekonomiczny Disneyland - część 1

Peacekeeper Peacekeeper Gospodarka Obserwuj notkę 0

 To jest część pierwsza, czyli jak sprzedawca postrzega niektórych klientów. Część druga później. Czyli jak zleceniobiorca postrzega zleceniodawców. Zaczekajcie, bądźcie cierpliwi.

Skoro już piszę z pracy to pewnie dlatego, że mi się strasznie nudzi. No, otóż nie. Taką akurat mam pracę, że polegam na pracy innych osób. Bo jestem sprzedawcą w ogólnopolskiej sieci sklepów z elektroniką. Nie zamierzam uprawiać reklamy, bo i po co, ważne jest, że  sprzedaję akcesoria do ochrony, systemy alarmowe, telewizję przemysłową. Ale nie o tym rzecz. To nie są żale gimnazjalistki, tylko opis klienta od strony sprzedawcy.

Dzisiaj postaram się wylać hektolitr jadu na klientów, jako, że jestem Polakiem to i jad mi wylewać wolno. Zauważyłem, że klienci przychodzą do nas i często "marudzą". Marudzenie, rzecz potrzebna! Marudzi, marudzi, może uda mi się coś "wcisnąć" i zarobić parę groszy na bułkę czy paczkę fajek.

Ale marudzenie ma drugie dno. Gracze komputerowi określiliby to "wyższym levelem", wyższym poziomem doświadczenia w marudzeniu. To jest - marudzić jak to jest drogo, tracić mój, swój i czyjś czas (bo na przykład w trakcie przyjdą jeszcze ze trzy inne osoby, które jednak coś kupią). W końcu nie kupić nic, zwracać co chwilę moją uwagę, powydzierać wszystko z półek - a ja zapycham jak motorek na trasie sklep-magazyn.

Marudzenie ma jeszcze wyższy stopień: to jest przyjście do sklepu trzy minuty przed zamknięciem, poroz****dalanie nabałaganienie, naniesienie błota na świeżo pastowane panele, stwierdzenie, że jest drogo, przytrzymanie mnie godzinę, i krzyk na współpracownika, że jest do niczego, bo jeszcze się uczy i czasem prosi mnie o pomoc. No i najczęściej jeszcze kwestia tego, że nie mam skomplikowanego sprzętu na stanie, bo szansa, że "zejdzie" jest jak jeden do miliona.

 A już najgorzej jest wtedy, jak coś trzeba zamówić z innego magazynu. Śpieszę Wam z informacją. Kurier, jak odbierze ode mnie paczkę dzisiaj o 15:30, to na rano może (ale nie musi) być u mojego kolegi w sklepie we Wrocławiu. Pod warunkiem, że dojedzie do 15:30! Bo jeżeli akurat nie dojedzie, tylko będzie o 14:00, to sorry. Szczególnie, patrzcie na akapit drugi. Nie wszystko da się zamówić po 15:00! Przecież magazyn też to musi przygotować. Kurier paczkę musi odebrać!

A teraz się zastanówmy jak to jest z nami. Ja nikogo nie zamierzam obarczać jakąś winą. Ale nie wszystko da się od razu. My się tak przyzwyczailiśmy, że wszystko da się od razu. Ale niestety nie. 


 


 

Peacekeeper
O mnie Peacekeeper

Jestem młodym człowiekiem, studentem Informatyki. Studentem pracującym. Libertarianin, pół-katolik, ćwierć-ewangelik, ćwierć-ateista. Podejście do niektórych spraw mam (jak niektórzy określają) dziwne. Moim zdaniem, zdroworozsądkowe. Fan amerykańskiego systemu sądownictwa. Antyfan "Lemmingów". W przenośni. Nie - dosłownie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka